Interesujące debiuty można podzielić na dwie kategorie. Są to mianowicie artyści, których muzyka nas zachwyca, bo przywodzi nam na myśl miłe skojarzenia z innymi artystami, których lubimy i cenimy. Na scenie pojawiają się także od czasu do czasu debiutanci, których twórczość nie tylko wywołuje w nas zachwyt, ale i konsternację, bo słuchając ich muzyki nie mamy pojęcia jak ją zaszufladkować.
I nie chodzi tu wcale o często tragiczne w skutkach przyklejenie łatki, ale zwyczajne przybliżenie publiczności gatunku z jakim ma się do czynienia.
Muzyka Fuka Lata nie pozwala krytykowi bawić się w intelektualistę i twórcę nowych gatunków muzycznych. ''Saturn Melancholia'' to płyta wyłamująca się wszelkim konwencjom. Nie ma w niej co prawda drastycznych zwrotów akcji, ale nie w tym tkwi jej siła. Stopniowo i niezwykle konsekwentnie budowany klimat to zdecydowanie najlepsza wizytówka tego albumu. Słuchacz od pierwszego dźwięku wprowadzony zostaje w świat jakiego na jawie nie jest mu dane zaznać – rzęsista elektronika przesycona osobliwymi dźwiękami daje w rezultacie nietuzinkowy efekt.
Pierwszy odsłuch tego krążka skołował mnie do tego stopnia, że dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że przy ''Ribbon of Red'' słyszę pięknie przygrywający flet, a w ''Flying Fuka'' śpiew ptaków. Dźwięki te fascynują do tego stopnia, że z wielkim oporem powstrzymujemy się przed wciśnięciem replay i przysłuchaniem się im jeszcze raz. Co jest jednak w stanie powstrzymać nas przed zatrzymaniem się w gąszczu tej muzyki i odlotem w jej dalsze zakątki? Chyba raczej nic.
Absolutnym tripem będącym jednocześnie wisienką na tym muzycznym torcie jest głos LeeDVD – niepokojący, somnambuliczny momentami mroczny i odurzający niczym narkotyk.
Jeżeli oczami wyobraźni przeniesiesz się z tą muzyką na jakąś bezludną wyspę, religijny rytuał bądź inne dziwne tylko tobie znane miejsce, to wiedz, że nie jesteś sam. Fuka Lata swoją ''Saturn Melancholia'' porywa i to z całą mocą. Czy może znużyć? Trudno powiedzieć osobie, która wciąż ma spory apetyt na te utwory. A szczególnie na usłyszenie tego materiału na żywo i przekonanie się czy warszawski duet LeeDVD i Mito Day potrafi także w bezpośrednim ''starciu'' ze słuchaczem wyjść równie fascynująco jak na krążku.
Zobacz teledysk do utworu "Life":
Recenzja została opublikowana na portalu Muzyczna Srefa, z którym obecnie współpracuję. Zobacz recenzję pod TYM linkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz