wtorek, 21 grudnia 2010

Najciekawsze albumy 2010

Koniec roku jest czasem, który poświęcamy na plany na rok następny, ale także doskonałą okazją, by podsumować to, co już było. A rynek muzyczny w 2010 roku obficie zaserwował słuchaczowi wiele niezwykle ważnych i interesujących płyt.

Podkreślę na wstępie, iż wybrane przeze mnie wydawnictwa to subiektywnie i skrupulatnie wyselekcjonowane krążki, do których sama często wracam. Są to płyty dobrze przyjęte nie tylko przez krytykę, ale także słuchaczy. Sama kolejność jest przypadkowa. Przedstawiam państwu zestawienie najważniejszych płyt tego roku:


''Heligoland'' Massive Attack

To już siódmy album niekwestionowanych królów trip-hopu. Długo oczekiwane wydawnictwo nie zawiodło oczekiwań fanów jaki i krytyków. ''Heligoland'' już na samym początku wstrząsnął światem za pomocą promującego płytę klipu ''Paradise Circus''. Widz może w nim zobaczyć urywki z filmu pornograficznego, którego bohaterką jest Georginy Spelvin. Georginy, dziś już jako staruszka, opowiada w teledysku o czasach swojej młodości. Sam obraz nie został oczywiście wyemitowany w żadnej stacji muzycznej. Mimo to o grupie znowu zrobiło się głośno. ''Heligoland'' to album niepokojący, który nie pozwala słuchaczowi spokojnie usiąść i odprężyć się. Ale tacy są właśnie Massive Attack - enigmatyczni, przenikliwi i dający do myślenia.


''Tomorrow, In A Year'' The Knife

Jeżeli pokusić by się o wskazanie artysty bądź zespołu totalnie stroniącego od mainstreamowego świata muzyki, a przy tym dość popularnego, to The Knife byłby tu idealnym przykładem. Elektroniczny duet ze Szwecji, tworzony przez rodzeństwo Dreijer, mimo swojej awersji do mediów, a niekiedy i nawet do występów publicznych, doskonale radzi sobie na rynku muzycznym. Wydana na początku 2010 roku płyta ''Tomorrow, In A Year'' pozwoliła tylko utwierdzić fanów i media, jak odstającym ''od reszty'' i oryginalnym zespołem jest The Knife. Rodzeństwo Dreijer zaprosiło do współpracy przy krążku między innymi operową wokalistkę Kristinę Wahlin Momme, której mezzosopran w połączeniu z elektronicznymi dźwiękami nadaje temu krążkowi mocy, którą każdy pasjonat muzyki elektronicznej znać powinnien.


''Plastic Beach'' Gorillaz

Niezwykle oryginalny image przysporzył tej grupie sporo fanów, mimo że do czasu promocji ''Plastic Beach'' rzadko kto miał okazję oglądać Gorillaz na żywo... nawet na występach. Członkowie zespołu wpadli na pomysł, by narysować swoje postacie i takie prezentować na występach na żywo i w teledyskach. Idea spodobała się szerokiej rzeszy publiczności. Tak jak muzyka bandu, którą spokojnie można określić jako bardzo eklektyczną. Gorillaz nie boją się eksperymentować, mieszają wiele gatunków muzycznych, ale po premierze ''Plastic Beach'' fani uznali, że kapela przeszła samą siebie, bo na wstępie nowego krążka raczy nas... dźwiękami orkiestry symfonicznej, co zostało docenione przez akademię Grammy i nominowane do tej nagrody. Mimo tej dziwności według Last Fm Gorillaz to jeden z najczęściej odsłuchiwanych zespołów w tym roku.



''Sea of Cowards'' The Dead Weather

The Dead Weather to kolejny projekt rockmana Jacka White'a, wcześniej znanego z formacji The White Stripes. I, jak się okazuje, równie udany. Wydana w tym roku druga już płyta kapeli to ważny krążek na rockowej scenie muzycznej. White wciąż utrzymuje brzmienie charakterystyczne dla The White Stripes, dodając drapieżny wokal Alison Mosshart z The Kills, co w efekcie daje porcję mocnego rocka. The Dead Weather udaje się ożywić gatunek muzyczny, który większość uznawała już za wymarły - garage rock. Grane niekiedy jakby od niechcenia melodie dodają tej płycie pazura, jakiego w rocku dawno brakowało. Wydawnictwo powinno przykuć uwagę nie tylko fanów ostrzejszego grania, ale także koneserów muzycznych, którzy pragną posłuchać czegoś, co ich zaskoczy. Miło zaskoczy.


''Grey Oceans'' CocoRosie

Dwie utalentowane siostry z USA doskonale pokazują, że istnieją gatunki muzyczne, w których zazwyczaj się nie lubujemy, ale w które można tchnąć świeżość sprawiającą, iż zaczynamy się interesować czymś, co wcześniej było nam obojętne. Śpiewające nieraz dziecięcym głosem Amerykanki łączą folk z brzmieniem elektronicznym, co daje dość dziwne dzieło jakim jest ''Grey Oceans''. Choć poprzedni krążek ''Noah's Ark'' cieszył się nieco większym uznaniem, ''Gery Oceans'' także na nie zasługuje. Największym plusem całego krążka jest wachlarz ciekawych artystów, których CocoRosie zaprosiły do pracy przy nagrywaniu albumu. Cała płyta oparta jest na prostym akustycznym brzmieniu, które jak same potwierdzają, od początku chciały osiągnąć. Pozwoliło to na stworzenie klimatycznej i pobudzającej do refleksji płyty, którą warto znać.


''Slash'' Slash

Laureat nagrody Ambasadora Rocka oraz były gitarzysta jednej z najbardziej znanych grup rockowych wszechczasów - Guns'n'Roses. Wizytówka imponująca. Pierwsza i jak do tej pory jedyna solowa płyta Slasha podzieliła krytyków, jednak słuchacze bardzo chętnie sięgneli po nowe wydawnictwo wirtuoza gitary. Krążek ''Slash'' w wielu krajach szybko wspiął się na pierwsze miejsca list przebojów. I choć nie jest to dzieło na miarę płyt, jakie Slash tworzył z Guns'n'Roses, zasługuje na uwagę ze względu na brzmienie, o którym inni artyści już zapomnieli. Gra tak, jakby zatrzymał się w czasie i nie bardzo wiedział, co jest teraz ''w modzie''. Ale taki styl dodaje mu jedynie uroku. Tak jak imponująca licza gości wspomagających ten krążek. A są wśród nich między innymi tacy starzy wyjadacze jak Iggy Pop, Ozzy Osbourne czy Chris Cornell. Takiej plejady gwiazd rocka trzeba więc po prostu posłuchać...


''Where Did the Night Fall'' UNKLE

''Where Did the Night Fall'' to szósty album brytyjskiej grupy UNKLE. Podczas, gdy praca nad poprzednim dziełem trwała zaledwie 5 tygodni, szósta płyta zajęła UNKLE nieco więcej czasu. Opłacało się, bo wydany w tym roku krążek to zdecydowanie najlepsze dzieło Brytyjczyków. Poza charakterystyczną dla UNKLE różnorodnością gatunkową zachowana została także idealna równowaga między eklektyzmem a spójnością. Album porywa już pierwszym singlem, czyli szybkim ''Follow Me Down'', do którego klip ocenzurowano nawet na You Tube. Urokiem tego albumu są także wspaniali goście, których UNKLE często zapraszają do współpracy, bo i tym razem skorzystali z pomocy Marka Lanegana, Joela Cadbury czy The Black Angeles. Owa mieszanka artystyczna i odwaga w tworzeniu innowacyjnych dźwięków zawsze sprawiają, że UNKLE odnoszą swoimi płytami zasłużony sukces.



''Mixed Race'' Tricky

To już trzeci brytyjski guru trip-hopu w tym zestawieniu, który w tym roku wydał album. Nie ma się co dziwić, bo wyspiarze to już mistrzowie trip-hopowych (albo, jakby woleli Massive Attack, birtol soundu) bitów, a Tircky to prawdziwy ojciec tego gatunku muzyki. Jego enigmatyczne melodie, szepczący wokal i równie ciekawi współtwórcy jego dzieł to mieszanka, która składa się na jedną z najciekawszych produkcji w muzyce elektronicznej ostatnich lat. ''Mixed Race'' to krążek wydany w dwa lata po niezwykle popularnym ''Knowle West Boy'', który przyczynił się do sporego sukcesu komercyjnego Tricky'ego. Artysta i tak jednak pozostaje tym samym nieco innym i tajemniczym twórcą trip-hopu, który nie boi się mieszania jazzu z bluesem czy nawet rapem. Odwaga ta została doceniona po raz kolejny.


''Punkt'' Job Karma

Polska, a dokładnie wrocławska, grupa tworząca dark ambient, która w tym roku pokazała światu swoją 10. płytę. Powstała w 1998 formacja zdołała już osiągnąć sukces poza granicami kraju. O ile "sukces" jest tu słowem może mniej odpowiednim, to określenie "szacunek" jest już bardziej właściwe. Bo Job Karma to jeden z lepszych, a już na pewno najlepszy w kraju band tworzący tego rodzaju muzykę. ''Punkt'' to płyta, w której słyszymy gamę dźwięków rodem z fabryki połączonych z niepokojącymi melodiami oraz strzępami rozmów czy nawet krzyków. Cały krążek to kwintesencja postindustrialu, który w naszym kraju nie osiągnął nigdy szczytów popularności. Album pokazuje, że niszowe gatunki muzyczne mogą być nawet u nas nie lada majstersztykiem. Płyta polecana szczególnie tym, którzy uważają, że polska muzyka awangardowa już dawno umarła. Bo są i tacy...


Cypress Hill ''Rise Up''

Powstała w 1988 roku grupa, której muzyka określana jest najczęściej mianem hip-hopu połączonego niekiedy z funkiem i hard corowymi brzmieniami, wydała w tym roku krążek zatytułowany ''Rise Up''. Ciekawe połączenia rapu z muzyką alternatywną od początku przyniosły grupie spory sukces, którym cieszą się po dziś dzień. ''Rise Up'' zaraz po premierze krążka cieszyło się sporym uznaniem ze strony krytków jak i słuchaczy. Płyta utrzymana jest w znanym już fanom klimacie, któremu członkowie Cypress Hill są wierni od lat. Krążek zasługuje na wyróżnienie ze względu na wprowadzanie innowacji w hip-hopie oraz swojego rodzaju przeciwstawienie się modzie na łańcuchy i wypolerowane bryki, jakie w tego rodzaju muzyce (rapie) królują od lat. Chłopcy z Cypress Hill pokazują, że rap to nie tylko świecidełka i pieniądze, bo wciąż można śpiewać o rzeczach ważniejszych i robić to w sposób nieco inny niż reszta.

1 komentarz:

  1. Jest tu kilka fajnych płyt, a większość musze chyba przesłuchać....

    OdpowiedzUsuń