czwartek, 6 stycznia 2011

Reznor i Ross uderzają scorem do ''The Social Network''

Są takie ścieżki dźwiękowe, które mają szansę osiągnąć taki sam sukces jak filmy, do których zostały stworzone. I taką perełką jest też muzyka do obrazu ''The Social Network''.

I nie ma w tym nic dziwnego kiedy do głosu dopuści się dwóch świetnych i znających się od lat muzyków. Trent Reznor i Atticus Ross to artyści, z których pierwszy jest multiinstrumentalistą, a drugi producentem i kompozytorem. Wcześniej pracowali wspólnie już przy wielu wydawnictwach grup Reznora, Nine Inch Nails oraz How To Destroy Angels. Ich kooperacja nad ''The Social Network'' dała prawdopodobnie jedno z najciekawszych dzieł obu panów, a na pewno jeden z najbardziej interesujących soundtracków 2010 roku. Podkład dźwiękowy do filmu, razem z nim jak i osobno, tworzy znakomite, nierzadko zapierające dech w piersiach widowisko muzyczne, które ma szanse na wysoką pozycję nie tylko na łamach historii muzyki filmowej, ale także elektronicznej. Oscylujące na pograniczu dark ambientu i muzyki eksperymentalnej dźwięki od samego początku oczarowywują słuchacza i jeszcze długo po przesłuchaniu nie dają o sobie zapomnieć.

Nie ma co ukrywać, iż wybór Davida Finchera, reżysera ''The Social Network”, co do autorów muzyki to genialne posunięcie. Reznor i Ross pokazują, że soundtrack to nie tylko tło filmu, ale także motor go napędzajacy. Tutaj sławetne słowa Elliota Goldenthala o tym, iż ''najlepsza muzyka to taka, której w filmie nie słychać'' nie sprawdzają się, bo dzieło muzyków od pierwszych minut obrazu wysuwa się może nie na pierwszy, ale na pewno drugi plan. Ale jest to jednak na tyle stonowane, iż nie przyćmiewa samej fabuły, na której widz musi się skupić, bo akcja ''The Social Network'' to w dużej mierze tzw. ''gadajace głowy'', które wymagają szczególnej uwagi.

Duet Reznor/Ross zaskakuje nie tylko innowacyjnością, ale i sporą odwagą, tworząc między innymi cover suity ''W grocie Króla Gór'' Edwarda Giega, pochodzącej ze sztuki „Peer Gynt” Ibsena, co wielbiciele muzyki klasycznej uznają pewnie za zbrodnię i gwałt na tym gatunku. Jako jedna z nich ogłoszę wszem i wobec, iż obu panom należą się gromkie brawa za odświeżenie genialnego utworu, w równie genialny i niezwykle ciekawy sposób. Kto wie, może staną się oni prekursorami coverowania muzyki, której do tej pory bał się dotknąć niejeden wytrawny muzyk, nie chcąc narażać się na ośmieszenie w środowisku artystycznym. Trzeba też oczywiście uwzględnić fakt, iż owy utwór, „In the Hall of the Mountain King”, bezbłędnie oddaje charakter sceny do jakiej został napisany. Nie jest on jednak, rzecz jasna, wyjątkiem. Każda kompozycja wydaje się jakby fizycznie scalona z daną sceną, oddając jej klimat i smaczek.

Wracając do sukcesu muzyki z ''The Social Network'' jaki już odnosi nie tylko w mniemaniu słuchaczy, ale przede wszystkim krytyków: jej autorzy mogą spodziewać się wielu wyróżnień, w tym nominacji do Oscara. Może nawet i wygranej, zwracając uwagę na fakt, jak słaby w tym roku plon wydał przemysł filmowy jeżeli chodzi o soundtracki. Dla fanów elektroniki ta płyta będzie jednak stanowiła kanon w swojej dziedzinie, bo wstyd byłoby nie znać tak zacnego dzieła jakie stworzyli Reznor i Ross.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz