wtorek, 10 maja 2011

Nowa stara Lykke Li


25-letnia Szwedka wydała właśnie drugi studyjny album zatytułowany ''Wounded Rhymes", który podobnie jak poprzedni ''Youth Novels'' już zachwyca publiczność.

O tym, jak wielu artystów za wszelką cenę chce zostać podklejonych pod gatunek zwany w skrócie indie (z ang. independent, czyli niezależny), wie każdy, kto posiada choćby konto w serwisie społecznościowym Last Fm. Dziś niemalże każdy młody artysta, który wyda płytę brzmiącą inaczej niż cukierkowy pop Justina Biebera, uważa, że może kwalifikować się pod alternatywę.

Lykke Li jest dowodem na to, że niczego nie trzeba robić na siłę. Cała magia tej szwedzkiej artystki polega na ogromnych pokładach naturalności, jakie drzemią w urodzonej w Sztokholmie wokalistce. Lykke Li łączy wszystko, co trzeba, by być niezależnym i dobrym twórcą, a jednocześnie odnieść niemały komercyjny sukces. Nowa płyta Szwedki, która ukazała się na rynku kilka dni temu, już wprawia w zachwyt nie tylko fanów, ale i krytyków, od początku kariery
Lykke Li przychylnych jej twórczości.

''Wounded Rhymes" nie rozczarowuje, jednak z drugiej strony trudno określić ją mianem kontynuatorki poprzedniej płyty artystki. Dojrzałość tekstów Lykke Li wyraźnie zarysowuje się z krążka na krążek. Szwedka jest już dojrzałą kobietą, której wachlarz uczuć został sprawnie wpleciony w teksty. Choć może miłość nie jest jakąś wybitnie oryginalną materią do ich pisania, Lykke Li jest lekka, świeża, a mimo to gorzka i nieco mroczna. Teksty mają jednak pazur i to sprawia, iż przymyka się oko na ich tematyczną wtórność.

Warstwa brzmieniowa również nie zawiedzie słuchaczy, a może wręcz ostatecznie przekona ich do tego krążka. Trudna do zakwalifikowania muzyka Lykke Li i tym razem nie daje zamknąć się w żadnych schematach. Elektroniczne, czasem nieco bardziej rockowe, a nawet folkowe brzmienia towarzyszą tej płycie od początku do końca. Momentami dziwne i trudne do zidentyfikowania brzmienia nadają ''Wounded Rhymes" niepowtarzalnego klimatu, ktory od początku kariery jest cechą charakterystyczną muzyki Szwedki. Lykke Li nie boi się eksperymentować, a jedyne co tym eksperymentom nie podlega to jej styl śpiewania, co zapewne ucieszy fanów jej niezwykle charakterystycznej barwy głosu. Tak jak zresztą cała płyta, która może i jeszcze nie jest dziełem życia artystki, ale zapowiada wspaniałą karierę jaką czeka na Lykke Li.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz