poniedziałek, 3 października 2011

Zaczęła się ''Wojna świń''. Recka nowej płyty Oceanu.


Czwarta płyta polskiego zespołu rockowego "Ocean" ujrzała światło dzienne. Czy zadowoli ona fanów, którzy dość długo musieli oczekiwać na kolejny materiał bandu?
Vance Powell to nazwisko, które powinno elektryzować miłośników dobrego rockowego grania. Ten niezwykle ceniony producent, odpowiadający za brzmienie takich zespołów jak The Dead Weather czy The White Stripes, zabrał się do pracy nad najnowszą płytą polskiej kapeli Ocean. Krążek zatytułowany "Wojna świń" ujrzał już światło dzienne i efekty pracy laureata Grammy oraz muzyków kapeli możemy poznawać od prawie miesiąca. Przyznam, iż mocno ekscytowałam się "Wojną świń", oczekując dobrego i surowego grania, jakie zapowiadali od dawna chłopcy z bandu.

Następnym razem postaram się poskromić swoje oczekiwania i nadzieje, by rozczarowanie nie było tak przytłaczające. Problem tego krążka nie leży w niedopracowaniu czy warstwie brzmieniowej, ale braku jakiegoś punktu spajającego numery na albumie, klimatu czy pazura. Ocean gra ostrzej w porównaniu do swoich poprzednich dokonań i zwrot ten można uznać za spory plus, ale trudno "Wojnę świń" uznać gatunkowo za materiał, w którym grupa dobrze się czuje. Nie mnie oczywiście oceniać nastroje i sympatie muzyków, wrażenia jednak są jakie są...

Pierwszy singiel "W piekle nie będę sam" promujący czwarty album Oceanu, zapowiadał, iż grupa przedstawi światu naprawdę dobry i świeży jak na polskie realia materiał. Nie zawiedzie się "Wojną świń", ten kto lubi po prostu odreagować przy mocnych gitarowych riffach. Rozczarowany będzie jednak ten, kto znając dzieła jakie wyszły spod ręki chłopaków z Oceanu i Powella (są to przecież między innymi mistrzowskie "Sea of Cowards" i "Horehound" zespołu The Dead Weather), usłyszy finał prac nad tym krążkiem. Może połączenie rytmicznych manier przypominających dokonania Korna i riffów zahaczających o garażowego rocka to dobre rozwiązanie? Raczej nie w tym przypadku. Wszystko w efekcie trzeszczy, nuży i staje się ciężkie do strawienia.

Mimo wszystko płyta ma szansę zrobić furorę na koncertach. Materiał ten daje muzykom spore pole do popisu i wierzę, że Ocean ma szansę zabawić festiwalową publiczność. Nie wiem jednak, czy tak nowatorskie rozwiązania w polskim rocku, mają szansę sprawdzić się na polskim rynku muzycznym. Bo kto, poza radiową Trójką, zagra nowe utwory formacji? Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz