piątek, 25 listopada 2011

''June'' Julii Marcell. Recenzja



Ten kto spodziewa się po nowej płycie Julii Marcell kolejnej dawki surowych brzmień i pianina na pierwszym planie, ten mocno się zawiedzie.

Te dwa elementy charakteryzujące debiutancką płytę artystki ''It Might Like You'', przyciągnęły grono fanów, których skromność, a jednocześnie moc brzmienia krążka, porwała bez reszty. Mieszkająca w Niemczech Polka zaskoczyła jednak wszystkich. ''June'' prawie w ogóle nie przypomina swojej poprzedniczki. Julia zmieniła kolory niczym kameleon, tworząc album, który najogólniej można by określić mianem popowego. Jest to jednak pop zdecydowanie bardziej wyrafinowany, podsycony dźwiękami skrzypiec i pianina rzecz jasna, które w całokształcie idealnie podkreślają mocny i oryginalny wokal Marcell.

Słuchając ''June'' trudno oprzeć się wrażeniu, jakby miało się w ręku dzieło, które mogłaby stworzyć np. Florence and The Machine. A takich brzmień na polskim rynku muzycznym ewidentnie brak. Julia płytą ''June'' wypełnia pewną lukę, którą mam nadzieję, polskie stacje będą promować. Utwór ''Matrioszka'' już powinien królować w większości stacji radiowych, które stawiają na przebojowość. A ta piosenka bezapelacyjnie właśnie taka jest. Trudno nie powiedzieć tego również o mocno elektronicznym ''CTRL'', czy też szalenie ciekawym ''Echos'', w które artystka wplata polskie teksty śpiewane przez chórki.

Ale eksperymentom na ''June'' nie ma końca. Skojarzeniom także. Energiczny i niemal wykrzyczany w ''Shhh'' wokal, zaraz przywodzi mi na myśl dzikie wokalizy Björk. Julia może jeszcze nie bawi się swoim głosem na taką skalę, ale wyraźnie słychać, że jest na dobrej drodze do znalezienie własnego stylu. A może nie mam racji i na kolejnej płycie usłyszę coś zupełnie innego, co znowu mnie zaskoczy? Może lawirowanie w różnych stylach będzie wizytówką artystki? Gitary? Kontrabas? Harfa? Kto wie...

Julia Marcell ''I wanna get on fire''



Strona artystki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz